17 stycznia 2016
Od Suprise- Pustynia studni (event)
Żeby znaleźć ostatni składnik do mojego eliksiru, laskę wanilii, trzeba iść do Zapomnianego ogrodu. A żeby dotrzeć do Zapomnianego ogrodu trzeba iść przez jakiś inny teren. Ja wybrałam Pustynię studni. Chcecie znać moją opinię? Bardzo zły wybór. Gorąco, duszno, gorąco, niefajnie, gorąco, parno, gorąco, nieprzyjemnie i gorąco. Tak tam jest. Tam jest gorąco i tyle. Łapy zapadają się w piasek i nie da się iść. Słońce parzy niemiłosiernie, a jeszcze jak ktoś ma ciemne futro, tak jak ja, to czuje jakby zaraz miał wyparować. A, i te węże. One są wszędzie. Ale tylko niektóre atakują. Pustynia studni. Beznadziejna nazwa. Nie wiem ja wy, ale ja nie widziałam żadnej studni. A szukałam, naprawdę. Wyobraźcie sobie, jaka ja jestem głupia. Nie trudno sobie wyobrazić? Wow, dzięki. Nie zabrałam ze sobą wody. Całą drogę szłam spragniona. Ta, szłam. Biegłam. Uciekałam przed wężami. I szukałam studni. Po prostu roboty cała masa. W dodatku przed wejściem na pustynię pomoczyłam sobie łapy w kałuży. No dobra, wpadłam do kałuży, bo jej nie zauważyłam. Szłam więc oblepiona cała piaskiem. Jak jakiś pustynny potwór czy coś. Może zacznę opowiadać od początku, po kolei, co? Ok. Rano wyszłam z swojej nory z zamiarem pójścia po laskę wanilii. Myślałam przez jaki teren pójść. W końcu wybrałam Pustynię studni. Udałam się w tamtą stronę. Biegłam. Nie, nie wiem po co. Mogłam zwolnić na zakręcie, ale nie zrobiłam tego, i zaryłam mocno nosem w wielką kałużę. Cała mokra weszłam na pustynię. Zawiał wiatr i obsypał mnie równo piaskiem, który się przykleił jak rzep psiego ogona. Przede mną rozciągały się wydmy. Żar lał się z nieba. Gdzieś z lewej strony syknął wąż. Puściłam się biegiem przestraszona. Bardzo chciało mi się pić, ale jak już mówiłam, nie zabrałam żadnej wody. Zaczęłam więc szukać studni, która, jak mówi nazwa pustyni, powinna tam gdzieś być. Nie ma. Szukałam i szukałam. I nic. Nie znalazłam. Musiałam uważać na węże. Jestem przekonana, że są jadowite. Oczy mnie szczypały, gdyż cała chmara piasku próbowała się do nich dostać. Dyszałam ciężko. Właśnie uciekałam przed mega szybką kobrą, gdy w oddali zamajaczył Zapomniany ogród. Przyspieszyłam i zwierzę dało sobie spokój. Jednak gdy wbiegłam do ogrodu on nagle zniknął. Fatamorgana. Byłam bardzo zmęczona. Straciłam już poczucie czasu. Słońce zaczęło już chować się za horyzont i temperatura gwałtownie spadła. To dało mi trochę siły. Wreszcie doszłam do bram ogrodu. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłam wyczerpana.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz