Sympatyczne nastawienie basiora, jak i to, że wataha dopiero się rozwijała - wystarczyło, aby mnie przekonać do dołączenia. Nigdy nie przepadałem za wielkimi watahami, dlatego propozycja Pivot'a była dla mnie świetną okazją.
Dopiero po kilku dniach zaczęły pojawiać się nowe osoby. Zarówno wilków, jak i lisów było co raz więcej. Po paru tygodniach, znanie ich wszystkich, było nie lada wyczynem.
Bez problemu mogłem stwierdzić, że mimo mojego wczesnego dołączenia do watahy i tak stałem bardziej w cieniu, będąc mało rozpoznawalnym dla innych. Jednak nie narzekałem, bo było to korzystne dla mnie. Jedynie czasami odczuwałem potrzebę porozmawiania z kimś, czego nie mogłem zrobić, widząc wszędzie obce twarze. Również z Pivot'em nie udało mi się lepiej poznać.
Dopiero po wielu namysłach, mentalnie zmusiłem się, aby wyjść ze swojej jaskini i nawiązać kontakt z otoczeniem. Kojarzyłem tylko parę terytoriów watahy, dlatego nie wiedziałem, w którą stronę iść, aby kogoś spotkać. Kierując się w stronę pobliskiego lasu, wyczuwałem parę mniejszych stworzeń, ale nigdzie nie było śladu wilka czy lisa. Zagłębiając się dalej, między drzewami, wpadłem dopiero na jakiś świeży zapach.
<Kto chętny na opowiadanie? ;D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz