10 stycznia 2016

Od Annarity i Shi To Sei- Siedliska trolli (event)

* Annarita*

Ostatnio alfa, mówił że w lesie idzie znaleźć składniki do jakiś eliksirów. Nie do końca zapamiętałam co gdzie było. A tym bardziej jakie eliksiry można stworzyć, jednak za ciekawiło mnie to. Sama możliwość przygody ciągnęła. Jednak nie chciałam tam iść sama. Normalnie poszła bym tam z bratem, jednak go już nie było. Nie znałam też tu jeszcze nikogo. Dlatego ruszyłam przed siebie. jedyne co zapamiętałam to jakie są tereny i jak do nich dojść. Ruszyłam więc w stronę jednego z nich, o nazwie Siedlisko Trolli. Idąc w jego stronę za uwarzyłam skrzydlatego lisa. Siedział na skałce, niedaleko rzeki. Szybko do niego podbiegłam.
- Cześć, jestem Annarita, nie chciał byś się przejść? - spytałam machając szczęśliwie ogonem. Lis jednak miał posępny wyraz twarzy. Siedział tak wpatrzony we mnie nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Wolał bym zostać sam. - powiedział tylko. Wstał jednak i spojrzał w stronę lasu, gdzie zmierzałam.
- No choć, ciekawie będzie. - powiedziałam skacząc dookoła niego. Ten jednak zszedł z kamienia i odszedł ode mnie. Kiedy odwróciłam się do niego, ten przemienił się w chłopaka ze skrzydłami. Kiedy ten już zniknął mi z oczu ruszyłam w stronę Siedliska Trolli. Nazwa sama w sobie była odrażająca. Samo miejsce już mniej. były to bagna, z nienaturalną florą i fauną. Drzewa rosły nie tak jak powinny a zwierzęta wyglądały nie tak jak u nas. W dodatku były tutaj wielgachne grzyby. Rozglądałam się w około, za czymś o czym mógł mówić alfa, jednak nic nie widziałam. Po chwili łapa ześlizgnęła mi się z porośniętego mchem pnia. Była to jedyna droga na drugi brzeg podłużnego bagna. Złapałam się pnia, jednak wiedziałam, że nie wytrzymam tak długo.
- Pomocy! - pisnąłem. Jednak w pobliżu nie było nikogo. A co najmniej tak mi się zdawało, do puki nie poczułam czyjejś ręki na swojej łapie.

* Shi To Sei *

Chciałem pobyć sam, więc szybko odszedłem od wadery. Jednak w jej zachowaniu było coś innego. W dodatku czytając jej umysł były pewne komplikacje, jakby miała coś nie tak z psychiką. Jakaś choroba. Więc po chwili chodzenia samotnie poszedłem do tamtego las.
- Co ja robię. - mruknąłem do siebie. Nie było to do mnie podobne, jednak coś mnie ciągnęło do tej wadery. Wypatrywałem je w lesie, Jedak nigdzie jej nie widziałem.
- Pomocy! - usłyszałem cieniutki przerażony pisk. Szybko pobiegłem w tamtą stronę łapiąc w ostatnim momencie Annuriti za łapę. Wciągnąłem ją na omszony pień i przeszliśmy na bezpieczny grunt.
- Shi To Sei, jestem. - powiedziałem jedynie odwracając wzrok w stronę bagien. Nie lubiłem życia, innych, siebie i świata. A w dodatku zrobiłem coś czego teraz żałowałem. Najpewniej teraz już nie ma odwrotu i muszę iść z waderą gdzie kol wiek i po co kol wiek. Przemieniłem się więc w lisa. Spojrzałem na szczęśliwa waderę.
- Dobra przypomniałam sobie. Musimy tu znaleźć włos trolla, żabi śluz i pęd magicznej fasoli. - wykrzyknęła wadera gdyby nigdy nic.
- Czyli, że nie będzie łatwo. - powiedziałem tylko. Po chwili w bagnie coś zagulgotało i wyskoczyła z niego ogromna żaba. śluz się załatwi jak ją zabijemy. Żaba spojrzała w naszą strone. Złapała mnie swoją łapą i otworzyła paszcze w której było wiele ostrych zębów.

* Annarita*

- Zostaw go ty wstrętna ropucho. - warknęłam. Na chwile stałam się nie widzialna i podeszłam bliżej stwora. Z bagiennej wody stworzyłam ostrze, którym przecięłam płaza na pól. Shi upadł na ziemie i szybko do niego podeszłam.
- Wszystko dobrze? - spytałam trącając go nosem, a po chwili łapą. Zebrałam owy śluz i wzięłam lisa na plecy. Najwyżej po resztę jeszcze się wróci. Zaniosłam szybko samca do swojej jaskini.

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz