23 stycznia 2016

Od Antilii CD Ławy

Nagle ni z stąd, ni z owąt pojawiła się przerażająca kobieta.
-Jesteś, słonko. Już się marwiłam... -nimfa skrzeczała swoim głosem tak, jakby chciała nas już zabić.
-Smacznego! -rzuciła nifma i rozpłyneła się w odmętach jeziora. Już czułam co się kroi...
Potwór był bardzo włochaty o kolorze gorzym niż pannienka obok. Jednak miał coś, co przyciągnęło moją uwagę. Duże jak spodki czarne oczy patrzyły wprost na mnie. Czułam się taka wolna... W jednej chwili cały zapał oddawany w próbie ucieczki uleciał jak powietrze z przekłutego balonika. Nie miałam ochoty niczego robić jak oddać się w ręce czy też macki nowo poznanego koleżki.
"Antilia, co ty robisz?" Usłyszałam cichutko głosik... Znałam go...
"Walcz! Przecież nigdy się nie poddajesz!" Mówił głos, podobny do...
"Tata? Mama?" Przeszło mi przez myśl. Przez tą cenną chwile udało mi się uwolnić od spojrzenia bestii. Ponownie powróciła do mnie chęć do walki. Zamykając oczy, spuściłam głowę w dól, aby przypatrzeć się wodrostą, które nas więziły. Magia na nic się nie sprzyda, wię trzeba tu sprytu. Delikatnie machając ogonem odnalazłam niewielki kamyk. Miałam tylko nadzieje że mój plan wypali.
Szybkim ruchem ogona cisnełam kamykiem w strone stwora. Ten zaryczał donośnie. Na szczęście, tak jak przypuszczałam, zielska puściły nas i dały szanse na ucieczkę. Chwyciłam szybko basiora, który nadal patrzył w strone bestii jak zahipnotyzowany. Podczas drogi na powierzchnie, cały czas czuwałam czy znowu coś nas nie ściągnie w podwodną krainę czarów. Dopiero na powierzchni Ława był Ławą.

(Ława? Jak się czujesz?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz