Popatrzyłem na latający w jedną i w drugą stronę ogon stojącej przede mną samicy. Co ona, suczka? Ja rozumiem używanie sprawdzonych psich metod na tropienie ofiary z nosem przy ziemi, ale że merdanie? Przeniosłem spojrzenie na jej szeroki uśmiech, kiedy spytała, czy wybaczę jej ten tyłek. Uniosłem lekko kąciki pyska. Zastanowię się jeszcze.
-Tak w ogóle, jestem Nox – przedstawiła się, ponownie machając swoją rudą kitą, po czym, o ile to w ogóle możliwe, poszerzyła uśmiech jeszcze bardziej.
-Phase – odpowiedziałem krótko. – A co do tyłka, Nox, to jesteś na dobrej drodze, żebym ci wybaczył.
Na moim pysku pojawił się zadziorny uśmieszek, kiedy jej wykrzywił grymas irytacji wymieszanej z rozbawieniem.
Bez słowa wskazałem łapą upolowanego ptaka, zaczynając posiłek. Wkrótce zdobycz zniknęła, pozostawiając uczucie sytości.
Położyłem się na grzbiecie. Razem z moją siostrą, Lydianne, zawsze robiliśmy tak po jedzeniu, przy okazji oglądając chmury. Dzisiaj niebo było szare i bezbarwne. A Lyddy nie leżała obok mnie. Przypominając sobie, można by rzec, dawne czasy, zacząłem przesuwać ogon po ziemi raz w jedną, raz w drugą stronę, zostawiając w śniegu ślad.
Z krótkiego zamyślenia wyrwał mnie cichy chichot, a po chwili tuż obok wylądowała na grzbiecie ruda samica. Z uśmiechem przyklejonym do pyska zamachała łapami, tworząc w białym puchu kształt aniołka. Poruszyła lekko skrzydłami, które z powrotem pojawiły się na jej grzbiecie, pozostawiając odcisk w śniegu. Wstałem, przypatrując się poczynaniom lisicy. Kiedy skończyła, również się podniosła, stając obok i z dumą patrząc na efekt swoich działań.
-Masz talent – powiedziałem, spoglądając na Nox.
< Nox? Wiem, że krótkie, beznadziejne i w ogóle. W następnym będzie lepiej, obiecuję :V >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz