16 stycznia 2016

Od Hopeless CD Enceladusa

Na początku zaczęłam podkradać się do ofiary gdyż z moją raną było to o wiele prostsze od biegu, a poza tym idąc powoli miałam potencjalnie mniej szans na popełnienie jakiegoś błędu z którego Dus mógłby się potem śmiać. Bardzo chciałam, żeby myślał o mnie jak najlepiej i nie uważał za niezdarę jaką w rzeczywistości byłam. Nigdy nie zależało mi specjalnie na tym co ktoś o mnie myśli bez względu na to czy jest człowiekiem czy lisem, lecz z Enceladusem było zupełnie inaczej. Chciałam żeby zauważał moje dobre cechy, uważał za kogoś wartego swojego towarzystwa. Byłam niemal pewna, że jak na razie nie spełniłam jego oczekiwań, ale postanowiłam na każdym kroku starać się pokazać mu, że mogę stać się dobrą przyjaciółką. Czy tylko tego chciałam? Czy przyjaźń byłaby dla mnie wystarczająca? Wmawiałam sobie, że tak gdyż żadna inna obca nie wchodzi w grę, jednak nie byłam wstanie pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia, że dążę do czegoś głębszego oraz, chodź to nie osiągalne pragnę... miłości. To słowo pojawiające się w mojej głowie wywołało dreszcz na całym moim ciele. Z jednej strony chciałam żeby podobna myśl nigdy nie przeszło mi przez myśl z drugiej jednak wiedziałam, że właśnie tego chcę najbardziej i nie odnosi się to do pierwszego lepszego lisa, tylko do Enceladusa. W jednej chwili poczułam, że wszystkie moje rozmyślania na jego temat są bezsensowne. Przecież to Alfa. Odpędziłam do siebie zagadnienia czegoś co nie ma prawa istnieć czyli mojego uczucia do Dusa po czym skupiłam się na polowaniu i tym, żeby nie zrobić z siebie przy tym idiotki. Byłam już zbyt blisko by móc się dalej podkradać. Niewiele myśląc rzuciłam się do biegu. Już po kilku pierwszych krokach poczułam jak moją zranioną łapę przeszywa ostry ból. Nie zwalniaj, nie zwalniaj, nie zwalniaj! - powtarzałam sobie w myślach usilnie starając się ignorować ból. Bażant zorientował się, że stał się moim celem i zerwał się do lotu starając się ratować własne życie. Skoczyłam licząc na to, że uda mi się pochwycić ptaka w locie. Wyciągnęłam szyję wyrywając mu jedynie kilka piór z długiego ogona po czym z głuchym łoskotem upadłam na ziemię.

Dus?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz