Podczas przesiadywania w swojej jaskini, czułam jak nuda mnie przytłacza. Miałam dosyć. Zerwałam się na równe nogi. Nie ważne dokąd, ważne że nie będe czekała na zbawienie.
Podczas przechadzki poczułam czyjąś obecność. Był to wilk, a konkretnie basior. Nie zawauważalnie podniosłam wzrok. Zatrzymałam się i udając że naiwnie rozglądam się po lesie, kątem oka dostrzegłam że nieznajomy delikatnie się uśmiechnął. Postanowiłam mu zrobić mały żarcik. Niepozornie poszłam dalej. Tak jak przypuszczałam, wilk mnie obserwował. Nie zauważył jednak jak za pomocą moich skrzydeł podlatuje do gałęzi na której się znajdował.
-Hejka! -rzuciłam wesoło. Wilk tak się wystraszył że aż spadł z gałęzi. Nie mogąc się powstrzymać, wybuchnełam śmiechem.
-Ubaw po pachy! -rzucił szorsko basior.
-Nie bądź taki! Jestem Antilia. A ty... -spytałam, rzucając mu spojrzenie.
(Oath? ^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz