Wrażliwsze
na zimno, niepokryte futrem poduszki łap zaczęły mnie lekko szczypać, więc
unosiłem je i opuszczałem. Dopiero kiedy usiadłem, poczułem jak naprawdę jest
mroźnie. Wprawdzie wiatru jako takiego nie było, ale nieprzyjemny chłód wisiał
nad okolicą wilczej watahy. Posadziłem tyłek na śniegu i niemal natychmiast tego
pożałowałem, bo wgryzał się w niego piekący ból, spowodowany zbyt intymnym
spotkaniem z lodem. Skrzywiłem się, cierpiętniczy wyraz pyska szybko ukrywając
za głupkowatym uśmiechem. Tortura odeszła tak niespodziewanie, jak się
pojawiła, więc z ulgą przechyliłem łeb, przyglądając się nabierającej głębokich
oddechów Sally. Zastanawiałem się, czy przypadkiem zimowe powietrze nie kuje
jej w płuca.
-
Odpoczęłaś? – Zagadnąłem miękkim głosem, unosząc nieśmiało kąciki ust.
Emanująca z niej radość chyba także się mnie uczepiła. Zwykle jestem na poły
poważny i wesoły, jeżeli to może iść w parze. Teraz druga cecha wypierała
pierwszą.
- Troszeczkę
– Uniosła na mnie błyszczące oczy, odwzajemniając uśmiech. Wyprostowała się,
kładąc delikatnie uszy, jakby nie chciała przerywać panującej miedzy nami ciszy.
Całkiem niedaleko nas, dokładnie na krzewie za waderą, usiadł drobny ptaszek z
czerwonym brzuszkiem, który nadymał się jak płuca u żaby. Zapatrzyłem się na to
małe stworzonko z gracją skaczące z gałązki na gałązkę.
- Ława? –
Gdy usłyszałem natarczywszy głos, skierowałem wzrok na Mi, przewracającą ze
zrezygnowaniem oczami. – Pewnie nie wiesz, co przed chwilą powiedziałam,
prawda? – Oczywistym było, że zadała
pytanie retoryczne. Nie musiałem odpowiadać.
- Chcesz się
przejść? – Zmieniłem temat, kiedy uznałem, że wilczyca nie chce powtórzyć
swoich słów.
- Dlaczego? –
Wcześniej opuszczone uszy Sally, podniosły się chętnie nasłuchując.
- Słyszałem,
że spacer relaksuje – Podniosłem się z ośnieżonego gruntu i otrzepałem,
strącając ze swojej sierści sopelki lodu.
- Co to ma
do rzeczy? – Musiała unieść pysk, żeby ponownie spojrzeć mi w oczy.
- Relaksując
się odpoczywamy – Wyjaśniłem, szczerząc serdecznie białe kły. Widziałem w jej
ślepiach zgodę. Podałem jej łapę, ale nie przyjęła mojej pomocy i wstała o
własnych siłach.
< Mi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz