29 stycznia 2016

Od Ławy CD Sally Mi

Wrażliwsze na zimno, niepokryte futrem poduszki łap zaczęły mnie lekko szczypać, więc unosiłem je i opuszczałem. Dopiero kiedy usiadłem, poczułem jak naprawdę jest mroźnie. Wprawdzie wiatru jako takiego nie było, ale nieprzyjemny chłód wisiał nad okolicą wilczej watahy. Posadziłem tyłek na śniegu i niemal natychmiast tego pożałowałem, bo wgryzał się w niego piekący ból, spowodowany zbyt intymnym spotkaniem z lodem. Skrzywiłem się, cierpiętniczy wyraz pyska szybko ukrywając za głupkowatym uśmiechem. Tortura odeszła tak niespodziewanie, jak się pojawiła, więc z ulgą przechyliłem łeb, przyglądając się nabierającej głębokich oddechów Sally. Zastanawiałem się, czy przypadkiem zimowe powietrze nie kuje jej w płuca.
- Odpoczęłaś? – Zagadnąłem miękkim głosem, unosząc nieśmiało kąciki ust. Emanująca z niej radość chyba także się mnie uczepiła. Zwykle jestem na poły poważny i wesoły, jeżeli to może iść w parze. Teraz druga cecha wypierała pierwszą.
- Troszeczkę – Uniosła na mnie błyszczące oczy, odwzajemniając uśmiech. Wyprostowała się, kładąc delikatnie uszy, jakby nie chciała przerywać panującej miedzy nami ciszy. Całkiem niedaleko nas, dokładnie na krzewie za waderą, usiadł drobny ptaszek z czerwonym brzuszkiem, który nadymał się jak płuca u żaby. Zapatrzyłem się na to małe stworzonko z gracją skaczące z gałązki na gałązkę.
- Ława? – Gdy usłyszałem natarczywszy głos, skierowałem wzrok na Mi, przewracającą ze zrezygnowaniem oczami. – Pewnie nie wiesz, co przed chwilą powiedziałam, prawda? – Oczywistym było, że zadała  pytanie retoryczne. Nie musiałem odpowiadać.
- Chcesz się przejść? – Zmieniłem temat, kiedy uznałem, że wilczyca nie chce powtórzyć swoich słów.
- Dlaczego? – Wcześniej opuszczone uszy Sally, podniosły się chętnie nasłuchując.
- Słyszałem, że spacer relaksuje – Podniosłem się z ośnieżonego gruntu i otrzepałem, strącając ze swojej sierści sopelki lodu.
- Co to ma do rzeczy? – Musiała unieść pysk, żeby ponownie spojrzeć mi w oczy.
- Relaksując się odpoczywamy – Wyjaśniłem, szczerząc serdecznie białe kły. Widziałem w jej ślepiach zgodę. Podałem jej łapę, ale nie przyjęła mojej pomocy i wstała o własnych siłach.

< Mi? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz