30 stycznia 2016

Od Disterioza - Historia

Szczenięce lata na zawsze utkwiły mi w pamięci. Mimo, że nigdy nie należeliśmy do żadnej watahy. Polowania z braćmi, moja jaskinia w której sypiałem, kolekcja kamieni szlachetnych znalezionych w rzece... Tego wszystkiego nie dało się zapomnieć. Aż do chwili, gdy zaginęli wszyscy.
Obudziłem się któregoś ranka. Jak zwykle w ciemnej jaskini, na posłaniu z mchu. Ale mimo wszystko czułem, że coś jest nie tak. Wypełzłem na dwór z myślą, że bracia i rodzice czekają na mnie przy wielkim drzewie, niedaleko naszej siedziby. Pobiegłem tam ile sił w łapach. Gdy niedługo potem stanąłem pod drzewem, nikogo nie zastałem. Leżał tam tylko obłamany, wilczy kieł. Nic więcej. Żadnych śladów walki, czy nawet znajomego zapachu. Załamałem się. Nagle niebo zasnuły czarne chmury. Niebo rozciął rażący piorun. Pisnąłem i położyłem uszy po sobie. Wtem tuż przed moim pyskiem uderzył piorun, wypalając w trawie symbol smoczego ślepia - zły omen. Następny piorum uderzył w drzewo. W moich oczach zebrały się łzy. Najważniejsze drzewo w moim życiu, pamiątka młodości... Teraz stało w płomieniach, a ogień pożerał je w całości. Ze łzami w ślepiach, odwróciłem się od płonącej kroniki lat spędzonych w rodzinie i zacząłem biec w głąb lasu. Pioruny zdawały się mnie gonić, gdyż cały czas słyszałem ich trzaski, a moją drogę oświetlały płonące drzewa. W końcu zostały tylko czarne jak noc, gęste chmury. Schroniłem się w niewielkiej norze, do której mógł się wcisnąć taki szczeniak jak ja.
Następnego ranka obudziły mnie promienie słońca. Uchyliłem ślepia i dostrzegłem kompletnie spalony las. Wyczołgałem się z nory. Nade mną stał wielki, szary basior.
- Pamięć... - Szepnąłem do niego. - Wyczyść mi wspomnienia...
Wilk skinął łbem i przyłożył swoją łapę do mojego pyska. Momentalnie zapomniałem o rodzinie, pamiątkach, czyszczeniu wspomnień... Jedynie straszna burza nie chciała zniknąć. Cóż - pogodziłem się z tym. Półtorej roku później odnalazłem Pivota, który zaproponował dołączenie do jego watahy. Zgodziłem się, ale nic nie zmieniło faktu, że burze z piorunami niemiłosiernie mnie dręczyły, paląc po kolei wszystkie lasy w jakich się znalazłem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz