-Dziękuję - zdołałam wyjąkać.
Nadal byłam w szoku. Porządny lis nawet się wyspać nie może!
-Dobrze się czujesz? -spytał z niepokojem, widząc moje szkliste spojrzenie.
-Co? A, tak, tak, wszystko świetnie - zapewniłam trochę zbyt szybko.
-Chyba opuszczenie przez Ciebie jaskini nie było dobrym pomysłem.
Przypomniałam sobie o swojej godności i posłałam mu lekko urażone spojrzenie.
-Ciebie także mógłby ktoś zaatakować, a ja miałam sytuację pod kontrolą.
Spojrzał na mnie czymś w rodzaju "Na serio?" Więc w końcu skapitulowałam: westchnęłam i stwierdziłam:
-No dobrze, dobrze, bez Ciebie bym sobie nie poradziła. Zadowolony?
Uśmiechnął się. Najwyraźniej zdążył poznać mnie na tyle, aby wiedzieć, że z moich ust to największy możliwy komplement.
-Czy teraz mogę liczyć na trochę więcej zaufania, Boginko? -spytał z ironią w głosie.
-Taaa, zastanowię się nad tym.
Samiec tkwił wciąż w tej samej pozycji, jakby liczył na coś więcej: z pewnością na moje prawdziwe imię, bo, sądząc po jego zachowaniu, już się domyślił, że Atena prawdziwym nie jest. Stwierdziłam jednak, że jeszcze trochę go pomęczę.
Nie miałam ochoty wracać do snu, dlatego ulżyło mi, gdy zobaczyłam pierwsze promienie słońca.
-Kierunek: Alfa -zakomenderowałam, ruszając naprzód.
Po chwili usłyszałam przyspieszone kroki Phase'a, który po chwili zrównał się ze mną.
* * *
Po krótkim marszu, który przeszedł nam w milczeniu, dotarliśmy do celu.
-Gdzie mieszka ten cały Alfa? -spytał od niechcenia samiec.
-Tutaj -warknął głos za nami.
Phase wzdrygnął się i obrócił. Za nami stał stary, dobry Dus. O ile można go tak nazwać, zważywszy, że sprawiał całkiem imponujące wrażenie.
(Phase? Przepraszam, że tak późno :c )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz