Kiedy miałem odpowiedzieć waderze, coś mi przerwało. Dokładniej mówiąc jakieś bądź czyjeś wycie. Natychmiast wyskoczyłem z jaskini dostrzegając przed sobą wielkiego i potężnego niedźwiedzia.
- Znalazł mnie... - usłyszałem cichy szept. Odwrociłem się, obok mnie stała blada ze strachu Kasandra. Widać było po jej minie, że widziała już kiedyś tego niedźwiedzia. Zbliżyłem się nieco bliżej wadery nachylając się nad jej uchem.
- Schowaj się. Ja go załatwie. - szpnąłem zaciskając zęby. Odsunąłem się patrząc na waderę. Po chwili wahania wykonała moje polecenie. Posłusznie skryła się w krzakach z białymi kwiatami. Teraz była niemalże niewidoczna. Miś widząc postać znikającą w krzakach trochę się zdenerwował. Rzucił się w stronę krzaków gdzie była Kasandra. Natychmiast zareagowałem i skoczyłem wprost na przeciwnika odpychając go jak najdalej. Warknąłem pokazując swe białe duże i ostre kły.
- Spróbuj się zbliżyć do tych krzaków, a pożałujesz! - wycedziłem ze złością.
Niedźwiedź odwrócił się patrząc się na mnie swoimi czarnymi, pustymi ślepiami.
- Więc tak Chcesz się bawić... - dodałem. - Może być.
Otwierając szeroko pysk wgryzłem się w szyję niedźwiedzia kiedy tylko podbiegł. Zacisnąłem uścisk wywołując silny krwotok u zwierzęcia. Przypominały mi się dawne dzieje... Kiedy w ten sam sposób zabiłem swego ojca. Nie myślałem o tym długo. Złapałem mocniej jego szyję i rzuciłem nim z całej siły o jakieś głazy. Zwierzę uderzyło w skały z wielką siłą. Zostało z niego tylko pogryzione, poszarpane ciało. Opanowałem się po chwili. Odwrociłem się spokojnie i powiedziałem kierując słowa do wadery:
- Zdechł. Już nic Ci nie grozi.
Odwrociłem się i poszedłem w stronę miśka.
<Kasandra? Może podziękujesz? ;> >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz