28 grudnia 2015

Od Ławy

Jezioro zdawało się nie mieć końca. Drugi brzeg ginął nagle w gęstwinie ciemnych drzew. Niebo miało bezbarwny wyraz i przysiągłbym, że gdyby miało twarz, uśmiechałoby się do mnie smutno, jakby zaraz postanowiło się rozpłakać. Wczorajszy śnieg roztopił się nad ranem, pozostawiając na ziemi błotniste kałuże. Spuściłem wzrok na swoje brudne łapy i uśmiechnąłem się pod nosem. Sam z siebie przymknąłem oczy i odpłynąłem… daleko, zahaczyłem o wspomnienia związane z Greyah. Swoją drogą ciekawe co się z nią teraz dzieje. Pamiętam dokładnie zarys jest sylwetki, jakbym ją dziś widział…
- Wiesz może gdzie mogłabym znaleźć Pivota? – Czyjś głos dobywający się zza moich pleców o mało nie przyprawił mnie o zawał serca. Obróciłem łeb tak gwałtownie, że z powodzeniem mógłbym naciągnąć sobie jakiś mięsień szyjny. Przed sobą zobaczyłem sympatycznie wyglądającą waderę, ale zanim zdążyłem jej się przyjrzeć, moje łapy wciągnął na płyciznę grząski, przybrzeżny grunt. Wpadłem do wody na tyle niefortunnie, że ponad jej taflę wystawał tylko mój zaskoczony pysk. Nie wiem czego oczekiwałem, ale woda była okropnie zimna. Gramoląc się na brzeg, sapałem jak lokomotywa. Wreszcie podniosłem się o własnych siłach i otrzepałem jak zwyczajny kundel, rozchlapując kropelki wody dookoła. Zdziwiony spostrzegłem, że wilczyca nadal stała w tym samym miejscu. Nie była zniecierpliwiona, tylko trochę mokrzejsza…
- Alfa? – Przypomniałem sobie jej pytanie, starając się powstrzymać szczękające zęby.
- Tak, widziałeś go? – Powtórzyła przypatrując mi się bystrymi oczami. Położyłem uszy przeszukując zakamarki swojej pamięci.
- Dopiero co tu dołączyłem – Powiedziałem, jakby to miało wyjaśniać fakt, dlaczego tak mało wiem o tym miejscu. – Alfę widziałem niedaleko stąd, ale dość dawno, więc pewnie jest gdzieś indziej – Stwierdziłem z zakłopotaniem.
- Szkoda, bo widzisz, chciałam… - Nagle zauważyłem, że wadera miała skrzydła i była niebieska, i miała mały romb na czole. Była ode mnie niższa jak większość wader, ale czymś zaskarbiła sobie moją sympatię, bo już po chwili szczerzyłem się do niej przyjaźnie. Napotkałem jej pytające spojrzenie. Musiała zadać mi jakieś pytanie, ugh. Zdezorientowany przebiegłem wzrokiem po jej pysku, oczekując, że właśnie tam znajdę odpowiedź.
- Co mówiłaś? – Zapytałem i schyliłem pokornie łeb.
- Pytałam się, czy masz już stanowisko – Kamień spadł mi z serca, gdy okazało się, że była bardziej rozbawiona, niżeli zła. Zwykle w oczach moich rozmówców czai się gniew, czyli oznaka tego, że są na granicy wytrzymałości. Jej ślepia skrzyły się zrozumieniem, co mnie w pewnym sensie uspokajało. Kiedy odchrząknęła, zrozumiałem, iż wciąż jej nie odpowiedziałem.
- Stanowisko – Powtórzyłem, przywołując się do porządku. – Nie, nie mam – Dodałem pośpiesznie i pokręciłem głową.
- W takim razie może oboje pójdziemy do Pivota i się spytamy o hierarchię, hm? – Uśmiechnęła się do mnie zachęcająco. Nie miałem niczego lepszego do roboty, więc się zgodziłem. Przeciskaliśmy się przez leśne zagajniki, każde będące w swoim własnym świecie. A przynajmniej tak mi się zdawało, bo do mojego umysłu dotarły strzępki słów wadery.
- ... Antilia ... ty.
Stwierdziłem po prostu, że to coś błahego albo mówi do siebie, co mi zdarzało się dosyć często, więc nawet nie prosiłem jej o powtórzenie. Nie potrafiłem tylko powiedzieć dlaczego reszta drogi upłynęła nam w tak niemiłej i napiętej atmosferze. Pivot stał stał nieopodal Magicznej Jaskini i rozmawiał z inną parą wilków. Popatrzyłem w ich stronę ciekawie, po czym na nowo utkwiłem spojrzenie w błękitnej wilczycy. Musieliśmy zaczekać na swoją kolei.
- Nazywam się Ława - Zdawało mi się albo na jej ustach przez moment pojawiła się ulga. - A ty? - Spytałem zrozumiawszy, że nie zamierzała wyjawić mi swojego imienia bez pytania.
- Mówiłam ci już - Zachichotała i przekrzywiła głowę.
- Kiedy? - Byłem zbity z pantałyku, bo nie mogłem skojarzyć tej chwili.
- Po drodze - Odparła natychmiast i parsknęła perlistym śmiechem. - Jestem Antilia.
Zmierzający w naszą stronę Alfa, przypuszczam, że nieświadomie uratował mnie przed wstydem, który już powoli ogarniał moje policzki.

< Antilia? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz