29 grudnia 2015

Od Liselotte CD Hopeless

Przez chwilę patrzyłam na moją towarzyszkę tak wielkimi oczami, że mogłam sprawiać wrażenie niemal wariatki. Samica się chyba zaniepokoiła, bo nie dość, że już przez dobre kilka sekund trwałam w bezruchu, to jeszcze wstrzymałam oddech.
-Liselotte? -szepnęła.
Sprawiała wrażenie, jakby chciała tym sposobem sprawdzić, czy żyję. Otrząsnęłam się ze stanu szoku i spojrzałam na nią wymownym spojrzeniem.
-Co, za królika mnie wzięłaś?! -krzyknęłam.
Hope w odpowiedzi spuściła wzrok.
-Wybacz, ja... ja... -Najwyraźniej nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów.
Przewróciłam oczami, choć tak naprawdę tłumiłam śmiech.
-Słucham. -Spojrzałam na nią z przelotnym uśmiechem.
Musiała go chyba zauważyć, bo powiedziała coś trochę wyrwanego z kontekstu:
-Chyba każdemu zdarzało się kiedyś wpaść na członka swojego stada, nie?
No dobra. Tak, tak, udało jej się. Wybuchnęłam śmiechem. Podobnie zresztą jak Lessie, która najwyraźniej zadała pytanie retoryczne, mające na celu jedynie złagodzenie napięcia.
-Szczególnie jak ten członek jest kremowy i ma wielkie uszy, nie? -podsunęłam, nie przestając się uśmiechać.
Hopeless zachichotała.
-OK, a tak na poważnie, co Cię tu sprowadza? -zagadnęłam, postanawiając, że dzisiaj postaram się być jak najbardziej pogodna.
Nie wiem, czy to przez Święta, ale chyba mi odbiło z tą decyzją.

< Hopeless? Wybacz, trochę się spóźniłam z odpowiedzią :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz