27 grudnia 2015

Od Antilii - historia

Kolejny dzień, kolejna podróż. Ech... Kiedy ostatnio znalazłam prawdziwy dom? Nigdy.
Wsztko zaczęło się od moich narodzin. Kiedy przyszłam na świat, na nasz dom ciągle spadały różnego rodzaju plagi czy niebespieczeństwa. Ludzie czy większe drapieżniki to tylko ułamek problemów. Każdego dnia byłam obwiniana za wszystkie nieszczęścia. Tylko moja rodzina mi pomagała mówiąc że to nie jest moja wina. Ja jednak czułam że to przeze mnie. Moi rodzice próbowali mnie pocieszyć, lecz wiedziałam że kłamą by mnie pocieszyć. Pewnego dnia wymknełam się pod pretekstem nauki latania. Moje skrzydła nie dodawały mi otuchy. Jako jedyna miałam dodatkową parę kończyn służących do latania. Miałam pewne miejsce gdzie ćwiczyłam swoje umiejętności. Marzyłam o dniu w którym znajdę miejsce, gdzie nie będę inna. Zatopiona w swoich marzeniach nie zauważyłam kłusowników. Wsadzili mnie do ciasnej klatki i wpakowali do swojego auta. Przed wyjazdem patrzyłam jak podpalają las. Widziałam jak giną niewinne stworzenia. Ze łzami w oczach waliłam w kłudke ale nic się nie działo. Zrozpaczona usiadłam i zaczełam się rozżalać nad sobą. Wtedy zauważyłam że klatka jest otwarta. Nie obchodziło mnie jak to się stało, więc szybko wziełam się w garść i z nadzieją pędziłam w stronę zniszczonego domu. Kiedy wreszcie dotarlam, nie udało mi się powtrzać łez. Ze szlochem doszłam do ciał my i taty. Pozwoliłam im płynąć, wyrzucając swój żal na zewnątrz. Jedynym pocieszeniem był fakt że nigdzie nie odnalazłam Sary- mojej siostry. Do dnia dzisiejszego żyje nadzieja że jest jeszcze wśród żywych i ma się dobrze.
Przez ten powrót wspomnień, łza popłynała przez policzek. Szybko ją wytałam by nikt tego nie zauważył.
-Weź się w garść! -szepnełam do samej siebie.
Niespodziewanie ktoś wyskoczył zza krzaków.
-Ktoś ty? -warknął.

(Ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz