29 grudnia 2015

Od Kasandry - Historia

Urodziłam się w gęstym zagajniku. W pewnej watasze, gdzie żyły normalne wilki. Miałam 4 rodzeństwa. Matka zajmowała się nami do pewnej tragicznej nocy- do momentu odkrycia przez Serafina mocy władania nad ogniem. Tamtej nocy Serafin bawił się z nami. W pewnym momencie podskoczył, aby złapać brata, a na jego łapach pojawiły się płomienie. Uderzył go i przeturlali się kawałek. Gdy wstał Serafin i spojrzał na skomlącego brata przeraził się i odskoczył. Wtem matka nagle wybiegła z jaskimi na dźwięk piszczenia. Rozejrzała się po każdym z nas i zatrzymała wzrok na Serafinie.
-Co się stało? -zawołała rozpaczliwie
Podbiegła do poparzonego szczeniaka, polizała go po pyszczku i zabrała do będącego nieopodal strumyczka. Delikatnie zanurzyła go w zimnej wodzie. Serafin podszedł do matki przerażony,a zarazem zdezorientowany, powiedział wszystko jak było. Ogień znikną. Zaczął płakać i wtulił się w gęste futro matki. Jego łzy były tak gorące, że aż poparzył łapy matki. Ukrywała ból i nie okazywała go. Serafin, gdy spojrzał na jej pyszczek, zobaczył, że coś jest nie tak. Odskoczył gwałtownie. Gęste futro jakie posiadała nasza matka już nie było tak okazałe, pojawiło się trochę krwi. Gdy to ujrzał odsuną jeszcze dalej.
- "Przepraszam.... Przepraszam..." -wykrzyczał ze łzami w oczach.
Obserwowaliśmy go uważnie,matka powoli szła w jego kierunku mówiąc że wszystko się ułoży, cofną się aż do skraju lasu. Pojawił się ogień już nie tylko na jego łapach lecz na całym jego ciele. Odwrócił się i zaczął biec, z każdym jego ogień się rozprzestrzeniał. Matka spojrzała na uciekającego Serafina i na nas. Pobiegła za nim. Rozejrzałam się po rodzeństwie, nie wiedziałam co robić. Ogień szybko pochłaniał las, trawę i całą roślinność. Niebezpiecznie szybko ogień dotarł do wejścia do naszej jaskini. Zaczęliśmy wyć, wszyscy razem. Matka wróciła do nas dosyć szybko. Złapała najpierw mnie i zabrała do pewnej jaskini, gdzie było zimno, mokro.
-Zostań tu ja zaraz wrócę z twoim rodzeństwem- powiedziała szybko i dotknęła mnie łapą
Usnęłam od razu.
Gdy się obudziłam zerwałam się na równe łapy i rozejrzałam się. Było pusto, powoli wychodziłam z jaskini. Światło było tak oślepiające, że gdy wyszłam nic nie widziałam, dopiero po chwili ujrzałam zgliszcza po ogromnym pożarze. Od razu zaczęłam szukać matki. Przebiegłam całe pogorzelisko i nigdzie jej nie było. Podeszłam pod obalone i na pół spalone drzewo, przysiadłam. Spojrzałam na ziemię i kontem oka zauważyłam gęste futro. Poznałam je. Zaczęłam płakać. Po pewnym czasie rozpaczy wzięłam się za siebie.
-Nie mogę się teraz nad sobą użalać... Muszę go znaleźć... Dla niej...Dla mnie...On jest moim jedynym krewnym ....Nie mogę zostać sama-powiedziałam do siebie głośno i wstałam
Od tamtej pory szukam Serafina, aby nie być samą, doświadczyłam wielu przygód i czas pokaże jak długo jeszcze będę musiała walczyć o to, aby nie być samotną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz