- Chciałam coś upolować - przyznałam po czym znów zachichotałam - Jak widzisz polowanie nie powiodło się.
Szczerze powiedziawszy od kiedy po raz pierwszy zauważyłam lisicę nie sądziłam, że mogłabym zacząć tak dobrze się z nią dogadywać. Miałam nadzieję, że uda mi się z nią zaprzyjaźnić, jednak znając moje pechowe zachowanie prędzej mnie znienawidzi.
- Dlaczego? - Liselotte udawała, że nie wie o co chodzi z trudem powstrzymując śmiech - Czy zwierzyna ci uciekła?
- Właściwie to nie - parsknęłam - W ostatniej chwili z dorodnego zająca zmieniła się w... ciebie.
- Dorodnego zająca? - uniosła brwi, a gdy gdy skinęłam energicznie na potwierdzenie dodała z lekkim uśmiechem - Może więc upolujemy coś razem. Wiesz mogę w końcu przekonać inne dorodne zające, że tak na prawdę nie planujemy ich śmierci. Powinny mi uwierzyć, w końcu jestem ich rodziną.
- Będą zachwycone - stwierdziłam po czym razem ruszyłyśmy w kierunku Terenów Łowieckich. Przez chwilę szłyśmy w milczeniu rozglądając się za zwierzyną, jednak cisza nie zapadła na długo. Myślę, że nie byłam w stanie wytrzymać dłużej bez odzywania się.
- Jak podoba ci się stado? - zagadnęłam zatrzymując się na chwilę i unosząc głowę żeby zaciągnąć się zapachem lasu. Przechodził tędy duży łoś, ale zapach wydawał mi się być stary. Zapewne było to jakiś czas temu.
- Jest piękne i duże - przyznała uważnie przyglądając się tropom w śniegu - Chyba nie mogłam lepiej trafić.
- Tak, jest cudownie - przyznałam - Do jakiego stada należałaś wcześniej?
(Liselotte? Brak weny mnie napadł...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz