13 lutego 2016

Od Pahse'a - Zapomniany ogród (event)

Witaj, Zapomniany ogrodzie.
Zrobiłem jeszcze parę kroków, po czym zatrzymałem się, z uwagą rozglądając dookoła. Nareszcie czułem pod łapami trawę, co było nadzwyczaj miłą odmianą po długiej wędrówce pustynią, do której gorąca nie byłem przyzwyczajony. Nieopodal rosło kilka krzaków, dostrzegłem nawet parę kwiatków, ale domyślałem się, że właściwy ogród ukryty jest za kępą drzew przede mną. Ruszyłem niepewnym krokiem w jej stronę, zachowując ostrożność po ostatnim "ataku" ze strony zielska na Niczyich łąkach. Kiedy minąłem pierwszych liściastych strażników oazy, od razu otoczył mnie przyjemny chłód. Zacieniona polana, nad którą wznosił się wspaniały baldachim zieleni, sprawiała wrażenie odciętej od świata, a już na pewno od prażącego na Pustyni studni słońca. Tuż pod moimi łapami zaczynała się kamienna ścieżka, biegnąca przez sam środek ogrodu, kolejna przecinała ją prostopadle, dzieląc soczyście zielony trawnik na cztery części. Alejki łączyły się w centrum, tworząc niewielkie koło, na którym stała fontanna.
Rozejrzałem się ponownie, a moją uwagę zwróciła grupka wielobarwnych ptaków, przechadzających się swobodnie i dumnie po swoim małym, ukrytym królestwie. Ciszę dookoła przerywał jedynie szum wody, nawet pawie zdawały się umyślnie zachowywać milczenie, żeby nie zmącić magicznego nastroju. Ruszyłem ścieżką w stronę fontanny, a w połowie drogi do celu do moich nozdrzy dotarł niesamowicie słodki zapach. Woń róż unosiła się w powietrzu, czyniąc to miejsce jeszcze bardziej podobnym do jakiejś nierzeczywistej krainy szczęścia. Zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu kwiatów, ale żadnego nie dostrzegłem.
Pochyliłem się nad murkiem fontanny, z zamiarem wypicia paru łyków orzeźwiającej wody, jednak zamarłem na ułamek sekundy, widząc unoszące się po powierzchni czerwone płatki róży. Zaspokoiłem pragnienie, napiłem się nawet na zapas, po czym odsunąłem od źródła, przecierając pysk łapą i siadając na chłodnym kamieniu. Przymknąłem oczy, rozkoszując się spokojem ogrodu. Zrelaksowany przegapiłem moment, w którym powieki całkiem mi się zamknęły, a na ciało spłynęło błogie rozluźnienie.
Obudziłem się po krótkim czasie. Nie wiedziałem dokładnie ile minęło, ale czułem, że niedługo. Ruszyłem w drogę powrotną, z żalem opuszczając ogród. Najprawdopodobniej wkrótce zapomnę, jak do niego trafić. Znów pozostanie sam, cichy, spokojny... zapomniany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz