Wstrzymałam gwałtownie powietrze po czym równie nagle wpuściłam mroźny wiatr do płuc. Ton jego głosu sprawił, że wszystkie moje myśli zaczęły wirować w szaleńczym tempie. Żadnej z nich nie mogłam się uchwycić i czułam, że nie jestem w stanie myśleć trzeźwo.
- Troszeczkę - skłamałam jednak kolejny, jeszcze silniejszy podmuch wiatru popchnął mnie w kierunku Dusa i prawie przewrócił. Gdyby nie on pewnie wylądowałabym pyskiem w śniegu. Zupełnie nagle znaleźliśmy się tak blisko siebie. Poczułam jego ciepło i mocny, przyjemny zapach. Nie byłam w stanie uciszyć mocno kołaczącego serca choć bardzo się starałam. Wiedziałam, że doskonale mógł usłyszeć rytm mojego serca jak również przyśpieszony, głęboki oddech. Zrobiło mi się gorąco i duszno za razem, a mróz dookoła przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Enceladus spojrzał głęboko w moje oczy, a kiedy ja wpatrywałam się w jego dostrzegłam w nich radosne iskierki, które zniknęły równie szybko jak się pojawiły. Odsunął się pospiesznie, a ja znów poczułam przenikliwe zimno.
- Powinnaś iść już spać - powiedział władczym tonem.
- Jasne - mruknęłam wciąż jeszcze oszołomiona - Odprowadzisz mnie?
Byłam tak zdekoncentrowana, że nawet nie pomyślałam o tym, jak prawdopodobne jest, że odmówi. Jednak Dus ku mojemu głębokiemu zaskoczeniu zgodził się i razem ruszyliśmy do mojej groty.
Enceladus?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz