27 lutego 2016

Od Phase'a CD Liselotte

Zmierzyłem tego całego Alfę obojętnym spojrzeniem, nie robiąc sobie nic z jego nieprzychylnego wzroku. Z pewnością nie sprawiał przyjaznego wrażenia, a chyba tak właśnie powinna wyglądać osoba, którą potencjalni członkowie stada widzą jako pierwsi. No, ale to w końcu nie moja sprawa, przynajmniej dopóki do wyżej wspomnianej grupy nie należałem. Jeszcze. Byłem tylko ciekawy ile lisów już odstraszył swoją postawą...
-Kto to jest, Liselotte? - odezwał się samiec znudzonym głosem, jednak mojej uwagi nie zwrócił ton, którego użył, a imię, jakim zwrócił się do towarzyszącej mi lisicy. Zastrzygłem uszami, po czym popatrzyłem z lekkim wyrzutem na samicę. Ta tylko uciekła wzrokiem w kierunku Alfy.
-On chce dołączyć, Dus - odpowiedziała prędko, chyba po to, żebym nie zdążył zadać pytania.
-Świetnie. - "Dus" spojrzał na mnie, a następnie skinął łbem. - Jestem Enceladus, twój nowy władca. Które stanowisko wybierasz?
-Phase - przedstawiłem się, spoglądając kątem oka na Liselotte. - Mogę zostać szpiegiem.
-Cudownie - parsknął lis. - Gratuluję, oficjalnie zostałeś przyjęty do stada. Liselotte cię oprowadzi.
Lisica wydała z siebie coś w rodzaju "Hę?", ale Alfa zdążył się już oddalić. Zapadła chwilowa cisza, przerywana porannym śpiewem ptaków gdzieś w oddali.
-To było szybkie - wzruszyłem lekko łapami, ale samicy wydawało się to w ogóle nie ruszać, jakby każde przyjęcie wyglądało dokładnie tak samo. Może i tak było.
-Chodźmy - powiedziała, ruszając przed siebie. Bez wahania podążyłem za nią.
Szliśmy wydeptaną, leśną ścieżką w cieniu drzew. Słońce wznosiło się coraz wyżej, a las wypełniał się nowymi dźwiękami, które już po chwili tworzyły osobliwy, charakterystyczny dla tego miejsca chór. Przestrzeń pomiędzy nami wypełniała luźna rozmowa, z rodzaju tych błahych, zawierających częste przerwy w wypowiedziach. Oprowadzka przypominała bardziej przyjemny spacer po terenach mojego nowego domu.
-Są tu jakieś ciekawe miejsca? - zapytałem po obejrzeniu kolejnej łąki, co prawda pełnej kolorowych kwiatów, ale wciąż mało ekscytującej.
-Jest parę takich - odparła lisica po chwili zastanowienia. - Mogę cię zaprowadzić.
-Dlaczego nie przedstawiłaś się swoim prawdziwym imieniem? - powiedziałem, bo byłem naprawdę ciekawy. Myśl o tym krążyła mi przez całe popołudnie gdzieś z tyłu łba, ale dopiero teraz uznałem moment za odpowiedni na zadanie pytania.

< Liselotte? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz