Na widok zwijającej się w kłębek lisicy uśmiechnąłem się pod
nosem. Przymknęła lekko powieki, więc uznałem, że lepiej będzie nie narzucać
jej teraz swojej obecności. Zwykle robiłem to z dziką przyjemnością, ale dziś
postanowiłem odpuścić. Moje źrenice zwęziły się lekko, obserwując jak ruda
samica zapada w sen, z którego pewnie ciężko ją potem będzie wybudzić. Myśli
kotłujące w głowie pobudziły mnie do działania.
- Jutro poszukaj mnie, abym mógł spełnić obietnicę i
zapoznać cię z terenami – Rzuciłem na odchodne, mimo wszystko będąc świadomym,
iż Fortis tego nie usłyszy. Ciężko było też powiedzieć czy czułem z tego powodu
zawód wywołany faktem, że odebrałem to jako zignorowanie mojej osoby, czy
raczej radość, ponieważ jeżeli się nie zjawi, będę mógł uciąć sobie dłuższą drzemkę.
Chyba wszystko naraz. Za bardzo rozpraszam się rozdrabniając własne emocje. Z
frustracją położyłem tylko czarne uszy po sobie i sprężystym krokiem opuściłem korytarz,
a tym razem sunący po ziemi, puchaty ogon gonił moją postać znikającą w leśnej
gęstwinie. Tymczasem łamałem sobie łeb nad zachowaniem wilczej watahy. Te zapchlone
szczury z wesoły półgłówkiem na czele coś kombinowały. Dalsze rozważania przerwałem
układając się do odpoczynku w swojej norze. Zanim zasnąłem, w głowie pojawiła
mi myśl czy aby nie powinienem wysłać kogoś na przeszpiegi, potem nadciągnęła
ciemność.
- Enceladuuuus? – Na dźwięk znajomego głosu dobywającego się
gdzieś spod wejścia do środka, niechętnie uchyliłem jedną powiekę. Na moment
oślepiły mnie jasne promienie budzącego się słońca. Musiałem znaleźć naprawdę
dobre argumenty, których już nie pamiętam, żeby podnieść cztery litery i
pofatygować się do lisicy. Przeciągnąłem się jeszcze, umyślnie każąc gościowi
czekać. Mlasnąłem parę razy długim jęzorem i nie widząc niczego, co mogłoby opóźnić
spotkanie, wyjrzałem z nory.
- Hm? – Mruknąłem niedbale i przeniosłem zaspany wzrok na
Fortis, pokazującą kiełki w pogodnym uśmiechu. Codziennie nawiedzają mnie
przemiłe lisy. Powstrzymałem się od przewrócenia oczami z irytacją.
- Zjawiłam się, tak jak mówiłeś – Wyjaśniła, bo moja mina
raczej nie mówiła jednoznacznie, że wiem dlaczego teraz przede mną stoi. A więc
jednak słyszała. Uniosłem kącik ust z rozbawieniem.
- Najpierw śniadanie – Odparłem takim tonem, jakby się z nią
droczył.
< Fortis? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz