27 lutego 2016

Od Enceladusa CD Fortis

Na widok zwijającej się w kłębek lisicy uśmiechnąłem się pod nosem. Przymknęła lekko powieki, więc uznałem, że lepiej będzie nie narzucać jej teraz swojej obecności. Zwykle robiłem to z dziką przyjemnością, ale dziś postanowiłem odpuścić. Moje źrenice zwęziły się lekko, obserwując jak ruda samica zapada w sen, z którego pewnie ciężko ją potem będzie wybudzić. Myśli kotłujące w głowie pobudziły mnie do działania.
- Jutro poszukaj mnie, abym mógł spełnić obietnicę i zapoznać cię z terenami – Rzuciłem na odchodne, mimo wszystko będąc świadomym, iż Fortis tego nie usłyszy. Ciężko było też powiedzieć czy czułem z tego powodu zawód wywołany faktem, że odebrałem to jako zignorowanie mojej osoby, czy raczej radość, ponieważ jeżeli się nie zjawi, będę mógł uciąć sobie dłuższą drzemkę. Chyba wszystko naraz. Za bardzo rozpraszam się rozdrabniając własne emocje. Z frustracją położyłem tylko czarne uszy po sobie i sprężystym krokiem opuściłem korytarz, a tym razem sunący po ziemi, puchaty ogon gonił moją postać znikającą w leśnej gęstwinie. Tymczasem łamałem sobie łeb nad zachowaniem wilczej watahy. Te zapchlone szczury z wesoły półgłówkiem na czele coś kombinowały. Dalsze rozważania przerwałem układając się do odpoczynku w swojej norze. Zanim zasnąłem, w głowie pojawiła mi myśl czy aby nie powinienem wysłać kogoś na przeszpiegi, potem nadciągnęła ciemność.
- Enceladuuuus? – Na dźwięk znajomego głosu dobywającego się gdzieś spod wejścia do środka, niechętnie uchyliłem jedną powiekę. Na moment oślepiły mnie jasne promienie budzącego się słońca. Musiałem znaleźć naprawdę dobre argumenty, których już nie pamiętam, żeby podnieść cztery litery i pofatygować się do lisicy. Przeciągnąłem się jeszcze, umyślnie każąc gościowi czekać. Mlasnąłem parę razy długim jęzorem i nie widząc niczego, co mogłoby opóźnić spotkanie, wyjrzałem z nory.
- Hm? – Mruknąłem niedbale i przeniosłem zaspany wzrok na Fortis, pokazującą kiełki w pogodnym uśmiechu. Codziennie nawiedzają mnie przemiłe lisy. Powstrzymałem się od przewrócenia oczami z irytacją.
- Zjawiłam się, tak jak mówiłeś – Wyjaśniła, bo moja mina raczej nie mówiła jednoznacznie, że wiem dlaczego teraz przede mną stoi. A więc jednak słyszała. Uniosłem kącik ust z rozbawieniem.
- Najpierw śniadanie – Odparłem takim tonem, jakby się z nią droczył.

< Fortis? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz