-Jestem Nero, jak zapewne słyszałaś -powiedział uśmiechając się do mnie.
-A ja Ishani -powiedziałam, ale oczywiście ze względu na moją naturę, nie uśmiechnęłam się.
-A gdzie dokładnie leży Twoja wataha, tu już są jej tereny? -zapytał Pivot.
-Tak. Główna siedziba jest zaledwie kilka kroków stąd. Chodźmy.
Nero podparł basiora z jednej strony, a ja z drugiej i jakoś udało nam się ruszyć.
Szczerze mówiąc, niezbyt ufałam Nero. Byłam ciągle czuja i co chwila oglądałam się za siebie.
-A skąd tu przeszedłeś? Z jak daleka? -dopytywałam się.
-50 kilometrów stąd była nasza poprzednia siedziba. Och... jak tam było okropnie... -odpowiedział.
-Nie mogę się nacieszyć Twoim widokiem, Nero! -powiedział uradowany Pivot.
-Ja też, ale chodźmy szybciej, nie mogę się już doczekać pokazania mojego stada.
<Pivot? Wena mnie znowu opuściła... <_> >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz