Krzyki bardzo mnie zainteresowały i zaniepokoiły po chwili zaspana szybko ruszyłam. Ujrzałam Pivot'a i podbigłam do niego. Widok który rozciągnał się przed nami straszny. Rozszarpane wilcze ciało, wszędzie krew i sierść. Powędrowałam wzrokiem na basiora stojącego obok i w jednej sekundzie na sprawcę tego czynu.
- Musisz się stąd wynieść! - warknął Pivot
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom i uszom.
-... Zero coś ty tu zrobił!? Pogięło Cię do reszty... - krzyknęłam zdenerwowana
Na jego opanowanym pyszczku nagle pojawił się szyderczy i złowrogi uśmieszek
-No co się tak wściekliście to tylko trochę mięsa -zaśmiał się Zero
~Jak on mógł nazwać naszego "brata" członka watahy tylko mięsem!? Przecież nie był taki gdy się którego dnia razem spotkaliśmy...~ pomyślałam
-Zamknij się i wynoś się stąd teraz to nie jest twój dom -ryknął Alfa
Zero nic sobie z tego nie robił tylko się szyderczo uśmiechał.
-Dlaczego odpuściłeś się takiego czynu? Przecież nic nie zrobił! -Powiedziałam
Zero wstał jego sierść cała splamiona krwią ofiary.
-Zadawał mi tak samo głupie i denerwujące pytania jak Ty- rzekł i rzucił się prosto na mnie
<Pivot? Ratuj ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz