01 stycznia 2016

Od Pivot'a CD Phase'a

Odeszłem od lisa chcąc się trochę rozejrzeć. Ten chwilę po moim zniknięcie zaczął mnie wołać. Przeszedłem za nim nieostrożnie zachaczając o liście krzaków. Wyskoczyłemna niego, jednak ten zrobił szybko unik.
- Niezły refleks. - zaśmiałem się lekko. Spojrzał na mnie dziwnie? - No co? - zapytałem. Lis odwrócił się. Wyobrażałem sobie starożytne wilki. Pilnował mnie jakbym był jego wrogiem, a jak mu ucieknę to go zabiją. Ach ta moja wyobraźnia...
- Kiedy wróci Enceladus? - zapytałem zniecierpliwiony ciągłym siedzenie w jednym miejscu.
- Nie wiem. - odpowiedział nie patrząc na mnie. Zacząłem iść w kierunku gdzie miał mieszkać przywódca lisów. Samiec nie zauwarzył, że mnie nie ma. Kiedy zobaczyłem, że lisa nadal ne ma wróciłem do polrzedniego towarzystwa.
- Gdzieś ty był?! - zawołał podenerwowany.
- Sprawdzić czy nie wrócił. - odpowiedziałem.
- To mów mi o tym, że odchodzisz. - oznajmił.
- Ok, ok... - odpowiedziałem jak skarcony szczeniak, który niczego nie słucha.

<Phase?> takie opowiadanie pisze jak mi się każe dopisywać w czasie braku weny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz