Westchnąłem z niecierpliwością. Basior przede mną zachowywał się jak szczeniak, a w dodatku świetnie się bawił, uciekając z zasięgu wzroku. Skoro tak, to może powinienem zacząć traktować go jak młode?
-Gonisz - rzuciłem głośno, po czym obróciłem się na pięcie i zniknąłem między drzewami.
Przebiegłem kawałek, a następnie schowałem się za wystarczająco grubym, żeby mnie ukryć, pniem. Kiedy usłyszałem zbliżającego się wilka po prostu "aktywowałem" moją moc zlewania się z tłem. Podążyłem za nim, gdy mnie minął, aż w końcu bezszelestnie podbiegłem i dmuchnąłem mu w ucho. Zaśmiałem się cicho, widząc jego minę. Po chwili Alfa również parsknął krótkim śmiechem.
-Uważaj sobie, Lisiasty - powiedział, szczerząc zęby.
-Chodź i mnie złap, Piwonio - zawołałem, uciekając w krzaki.
Byłem pewny, że jeszcze trochę się pomęczy, szukając mnie po zaroślach, nie przewidziałem jednak, że Pivot zniży nos, wciągnie powietrze i zacznie iść za zapachem centralnie na mnie. Poczekałem, aż znajdzie się wystarczająco blisko, po czym skoczyłem na jego grzbiet. Basior niemal od razu mnie zrzucił, a ja nie będąc dłużnym odbiłem się ponownie od ziemi, przewracając go. Siłowaliśmy się dla zabawy, a przewagę miał niestety większy z nas, czyli jak nietrudno się domyślić - Pivot. Skończyło się na tym, że samiec złapał mnie za ucho, a ja trzymałem w pysku jego ogon. Z zewnątrz musieliśmy wyglądać naprawdę komicznie. W końcu obydwoje rozluźniliśmy uścisk i spojrzeliśmy po sobie z rozbawieniem. Jak na razie mój prowizoryczny "plan" działał - Pivot nie szwendał się po terenach, a ja miałem go na oku. Nie chciałem przyznać, że sam się nieźle przy tym bawiłem. Trzeba wymyślić kolejną zabawę. Albo...
-Może pokażesz mi tereny watahy? - zapytałem basiora obojętnym tonem.
W sumie to jeszcze tam nie byłem, a chciałem się kiedyś wybrać. Właśnie nadarzyła się ku temu dobra okazja.
< Pivot? c; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz