Patrzyłem mocno zaskoczony na zwierzęco-podobne roboty. Byłem w takim oszołomieniu, że nie wiedziałem co się dookoła działo. Na dobrą sprawę prawie nic pamiętałem, poza krótką rozmową, jakimś gościem z latarką, pośpieszną ucieczką...
Teraz, kiedy leżałem w swojej norze, wciąż kompletnie do mnie nie docierało, co się tak właściwie wydarzyło. Postanowiłem wstać i odszukać Foxy'ego, jeśli nadal przebywa na terenach stada. Chyba go wczoraj jakoś przekonałem do powrotu.., albo po prostu sam stwierdził, że nie chce rdzewieć w tamtym miejscu.
Idąc do samca toczyłem w myślach bitwę czy tak naprawdę chcę wiedzieć co się działo. Kiedy byłem już przy jego norze, stanąłem przed wejściem, po czym ostatecznie doszedłem do wniosku, że wolę pozostać w słodkiej niewiedzy. Tudzież amnezji krótkotrwałej wywołanej nadmiernym szokiem. Pierwszy raz w życiu widziałem coś tak chorego, a normalnie nie zdarza mi się tracić głowy z byle powodu.
Nie bawiąc się w żadne pukanie wkroczyłem do dziury z podniesiony ogonem.
-Foxy? - rzuciłem chłodno w przestrzeń, a mój głos odbił się od ścian niemal niedosłyszalnym echem.
-Phase? - usłyszałem w odpowiedzi, na co przytaknąłem. - Co tu robisz?
-Przyszedłem, żeby... - przypomniałem sobie w ostatniej chwili moje postanowienie o pozostawieniu całej tej historii bez komentarza i rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu inspiracji do dokończenia zdania.
Mój wzrok padł na jedyny przedmiot znajdujący się w norze, a mianowicie kamień mniej więcej mojej wielkości.
-Żeby pożyczyć ten kamień - odparłem, starając się brzmieć naturalnie i jakoś jeszcze ratować sytuację.
Napotkałem zdziwione spojrzenie Foxy'ego, ale po chwili wolno skinął łbem.
-Proszę bardzo - powiedział, patrząc na mnie dziwnie. - Właściwie, to był tu jeszcze zanim zająłem tą norę.
-Yyy, dzięki - odpowiedziałem.
Ukrywając lekkie zakłopotanie zbliżyłem się do głazu i naparłem na niego bokiem. Ani drgnął.
-Mógłbyś? - spytałem nieco chłodnym tonem, odwracając się w stronę lisa.
Samiec bez słowa podszedł, po czym zaczął pchać razem ze mną. W końcu udało nam się go ruszyć o jakieś pół metra. Nagle Foxy stanął nieruchomo jak ten głaz, wpatrując się w coś, co musiało leżeć wcześniej pod kamieniem. Odsunąłem się od skały, ciężko oddychając z wysiłku i również zastygłem bez ruchu.
Przez przypadek odsłoniliśmy ukryte wejście do tunelu.
< Foxy? Dam dam dam xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz