01 stycznia 2016

Od Ishani - Historia

Urodziłam się na statku, ale nie byle jakim. Była to łajba piratów. Jestem córką kapitana statku, a moja mama była członkinią załogi. Najmłodsza z mojego rodzeństwa jestem właśnie ja. Axel jest ode mnie starszy o 10 lat, Mike o 7 lat, a Lightning o 5 lat. Reszta załogi nazywała się tak (to są ich przezwiska) : Gruby Nosorożec, Szybki Zając, Mądra Sowa, Cienki Patyczak, Pełzająca Glizda i wiele, wiele innych. Moim przezwiskiem było Odważna Tygrysica, ale teraz tego już nie używam. Hm... Co mogę jeszcze napisać o czasie wczesnego dzieciństwa? Chyba już nic. Więc wracając do historii... Z czasem, wiadomo, dorastałam. W pewnym momencie zaczęłam już wykonywać prace związane z czyszczenie, gotowaniem, łowieniem. Potem nastąpił długo oczekiwany przeze mnie moment- Wreszcie mogłam zacząć rabować statki. Na początku tylko przenosiłam łupy (jedzenie, pieniądze, drogocenne rzeczy itp.) na statek. Po kilku tygodniach zaczęłam już je "zdobywać". Walczyłam z osobami broniącymi inne statki, ale ich nie zabijałam (no dobra, jednego wyrzuciłam za burtę i potem już go nigdzie, na statku, czy w wodzie, nie widziałam). Ja tego nie robiłam, ale mój tata... tak, ale tylko tych, którzy jak widać chcieli z nim walczyć. Ach... Jak wtedy było przyjemnie... Było, ale się zmyło. Ze względu, że już o nas bardzo wiele słyszano, postanowiono zakończyć nasze rabunki. Na pewnym statku ukryto kilkanaście armat. Ze względu, że nasz statek był stary i niezbyt wytrzymały, już po drugim strzale się po prostu rozleciał. Nie wiem co się stało z resztą mojej rodziny i załogi, ale ja szybko znalazłam jakiś kawałek zniszczonego statku i użyłam go jako łodzi. Wzięłam ze sobą kilka owoców i wodę w butelce. W sumie to było nawet dobrze, ale w pewnym momencie zabrakło mi picia, a przecież nie napiję się wody prosto z morza. Zrobiłam więc starą sztuczkę ze zmienianiem wody słonej w słodką. W sumie to nie wiem jak przeżyłam, mimo palącego słońca, zimnego wiatru i tak dalej, ale po pewnym czasie dotarłam do lądu. Tam szłam i szłam, aż po pewnym czasie dotarłam do watahy. Byłam już zmęczona samotnością, więc do niej dołączyłam. Nie wiem jak mi się w niej spodoba. Zawrę przyjaźń, a może i znajdę partnera? Tego nie mogę przewidzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz