Z Freddy'm powinno jakoś pójść, ale nie wiadomo co z resztą. Nie wiadomo gdzie są i czy nie zostało już uwolnienie, w co szczerze wątpię.
- A co zrobisz jak zobaczysz niebieskiego królika i kurczaka? - zapytałem.
- Nic. - odpowiedział.
- Gorzej będzie z ich reakcją. Nie do końca możemy się porozumiewać między sobą. Jest jeszcze opcja, że Cię zaatakują. - oznajmiłem.
- Jakiś sobie poradzę. - odparł znódzony moimi pytaniami.
- Dobra, koniec rozmawiania o mnie. Teraz ty coś o sobie powiedz. - powiedziałem. Zacząłem czekać na reakcję lisa. Nie wiedział co powiedzieć. Dało się to wyczuć po jego zmieszanej minie.
- Ale co? - zapytał. Spojrzałem w bok i zacząłem iść w kierunku miasta.
- Gdzie idziesz? - zapytał jakby oburzony moim zachowaniem.
- Wiesz, no do moich kumpli. Coś czuje, ze z nimi prędzej się dogadam niż z tobą. - powiedziałem trochę złośliwie. Kiedy byłem już parę dobrych metrów od lisa usłyszałem, że podąża za mną. Skraj lasu, a przed nami najtrudniejsza przeszkoda - najruchliwsza ulica przez jaką trzeba przejść. Rozejrzałem się. Chwilowo nic nie jechało więc skorzystałem z okazji i szybko prześlizngąłem się na drugi koniec nie zwracając uwagi na cichego towarzysza. Nadeszła pora ukrywania się. Był dzień, więc trzeba było znaleźć schronienie i zaczekać do nich. Jeszcze ktoś by zadzwonił po chycla i tyle by było z mojej wyprawy.
Znalazłem kryjówkę pod kawałkiem blachy. Po mnie szybko wszedł tam lis, który śledził mnie przez całą drogę do tąd.
- Możesz się jeszcze wycofać. - powiedziałem. Spojrzał na mnie jak na głupka. Kiedy zrobił się wieczór wyruszyliśmy do lasu. Po kilku minutach szybkiego kłusu byliśmy na miejscu.
- Zaczekaj tu. - powiedziałem do lisa. Usiadł. Wszedłem trochę głębiej i zmieniłem się w moją drugą postać. Zacząłem wołać: "Freddy! Freddy!". Po chwili zobaczyłem jamę. Zajrzałem do niej. Leżał tam ten niedźwiedź. Poznałem go po czarnym kapelusiku. Delikatnie tam włożyłam głowę i zacząłem budzić niedźwiadka. Szybko się obudził. Z początku jak mnie zobaczył spanikował i próbował się schować, potem mne atakował, a dopiero na końcu zorientował się, że to jego stary przyjaciel. Spojrzał na mnie, jakby wszystkie wspomnienia przeleciała mu przed oczami. Zmienił się w rozwalonego bota. Zaczęliśmy iść w kierunku gdzie ostatnio widziałem lisa. Jednak zobaczyłem jak coś się rusza. Odchyliłem liść i zobaczyłem go. Dałem znak żeby szedł z nami. Zaczęliśmy iść do pizzeri. Doszkiśmy tam około północy. Delikatnie otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazała się dobrze znana mi scena, a obok niej mniejszy, ale na tej samej wysokości podest z kurtyną. Stare dobre czasy... Na scenie stał królik i kurczak. Podszedłem do nich po cichu i wystraszyłem. Kiedy się zorientowali, że to ja z Freddy'm ucieszyło się i powitali nas, a następnie wskazali na kamerę. No tak... on wciąż tam siedzi. Postanowiłem podejść bliżej. Byłem już o krok od wyskoczenia na niego, ale postanowiłem wrócić do reszty. Przez to wszystko zapomniałem o Phase. Zacząłem go szukać, a kiedy odnalazłem pokazałem reszcie mojego... znajomego? Pewnie nieźle się zdziwił jak zobaczył, że wszystko co mu mówiłem to była prawda.
<Phase?>
- A co zrobisz jak zobaczysz niebieskiego królika i kurczaka? - zapytałem.
- Nic. - odpowiedział.
- Gorzej będzie z ich reakcją. Nie do końca możemy się porozumiewać między sobą. Jest jeszcze opcja, że Cię zaatakują. - oznajmiłem.
- Jakiś sobie poradzę. - odparł znódzony moimi pytaniami.
- Dobra, koniec rozmawiania o mnie. Teraz ty coś o sobie powiedz. - powiedziałem. Zacząłem czekać na reakcję lisa. Nie wiedział co powiedzieć. Dało się to wyczuć po jego zmieszanej minie.
- Ale co? - zapytał. Spojrzałem w bok i zacząłem iść w kierunku miasta.
- Gdzie idziesz? - zapytał jakby oburzony moim zachowaniem.
- Wiesz, no do moich kumpli. Coś czuje, ze z nimi prędzej się dogadam niż z tobą. - powiedziałem trochę złośliwie. Kiedy byłem już parę dobrych metrów od lisa usłyszałem, że podąża za mną. Skraj lasu, a przed nami najtrudniejsza przeszkoda - najruchliwsza ulica przez jaką trzeba przejść. Rozejrzałem się. Chwilowo nic nie jechało więc skorzystałem z okazji i szybko prześlizngąłem się na drugi koniec nie zwracając uwagi na cichego towarzysza. Nadeszła pora ukrywania się. Był dzień, więc trzeba było znaleźć schronienie i zaczekać do nich. Jeszcze ktoś by zadzwonił po chycla i tyle by było z mojej wyprawy.
Znalazłem kryjówkę pod kawałkiem blachy. Po mnie szybko wszedł tam lis, który śledził mnie przez całą drogę do tąd.
- Możesz się jeszcze wycofać. - powiedziałem. Spojrzał na mnie jak na głupka. Kiedy zrobił się wieczór wyruszyliśmy do lasu. Po kilku minutach szybkiego kłusu byliśmy na miejscu.
- Zaczekaj tu. - powiedziałem do lisa. Usiadł. Wszedłem trochę głębiej i zmieniłem się w moją drugą postać. Zacząłem wołać: "Freddy! Freddy!". Po chwili zobaczyłem jamę. Zajrzałem do niej. Leżał tam ten niedźwiedź. Poznałem go po czarnym kapelusiku. Delikatnie tam włożyłam głowę i zacząłem budzić niedźwiadka. Szybko się obudził. Z początku jak mnie zobaczył spanikował i próbował się schować, potem mne atakował, a dopiero na końcu zorientował się, że to jego stary przyjaciel. Spojrzał na mnie, jakby wszystkie wspomnienia przeleciała mu przed oczami. Zmienił się w rozwalonego bota. Zaczęliśmy iść w kierunku gdzie ostatnio widziałem lisa. Jednak zobaczyłem jak coś się rusza. Odchyliłem liść i zobaczyłem go. Dałem znak żeby szedł z nami. Zaczęliśmy iść do pizzeri. Doszkiśmy tam około północy. Delikatnie otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazała się dobrze znana mi scena, a obok niej mniejszy, ale na tej samej wysokości podest z kurtyną. Stare dobre czasy... Na scenie stał królik i kurczak. Podszedłem do nich po cichu i wystraszyłem. Kiedy się zorientowali, że to ja z Freddy'm ucieszyło się i powitali nas, a następnie wskazali na kamerę. No tak... on wciąż tam siedzi. Postanowiłem podejść bliżej. Byłem już o krok od wyskoczenia na niego, ale postanowiłem wrócić do reszty. Przez to wszystko zapomniałem o Phase. Zacząłem go szukać, a kiedy odnalazłem pokazałem reszcie mojego... znajomego? Pewnie nieźle się zdziwił jak zobaczył, że wszystko co mu mówiłem to była prawda.
<Phase?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz