03 stycznia 2016

Od Daenerys

Był środek dnia, a ja nie miałam co robić. Oczywiście pomagałam wszystkim, który tej pomocy potrzebowali, ale zapotrzebowanie na pomoc ostatnio zmalało. Szłam powoli przez las, próbując cieszyć się magią spaceru. Jako ogrodniczka nie wiele miałam do zrobienia zimą, niestety. Nagle zobaczyłam na swojej drodze rudego lisa, którego wcześniej nie poznałam.
- Hej, jak się masz? – zawołałam radośnie i podbiegłam do niego w podskokach. To mogło wyglądać trochę niepoważdnie, ale byłam zdesperowana by z kimś zamienić chociaż słówko. Kiedy lis mnie ujrzał uśmiechnął się lekko.
- W porządku. A kim jesteś, żeby o to pytać? – zapytał patrząc na mnie ciekawie i zastanawiając się pewnie który normalny lis się tak zachowuje.
- Nazywam się Daenerys i jestem ogrodniczką – wyjaśniłam nie tracąc dobrego humoru.
Samiec wolno pokiwał głową w zrozumieniu, jakby starając się przyswoić sobie te informacje.
- A ty? – zapytałam od razu.
- Jestem Foxy – dumnie wypiął przy tym pierś, a ja zachichotałam cicho.
- Więc, Foxy, co robisz i czy mogłabym się przyłączyć? – spytałam z nadzieją, że mi nie odmówi, nawet jeśli po prostu sobie chodził po lesie. Zawsze raźniej chodzi się z kimś, niż samotnie. Po za tym wyglądał na sympatycznego.

(Foxy, dokończysz?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz