Byłam tak podekscytowana naszą wycieczką w góry, że
całkowicie zapomniałam o wzięciu czegoś na ząb. Szczęśliwie Phase też niczego
nie jadł, a przynajmniej tak mi się zdawało, skoro sam zaproponował śniadanie.
- A tak… Co proponujesz? – zgodziłam się zawstydzonym
głosem.
Nigdy niczego porządnie nie przemyślę pchana do przodu emocjami.
Nie ma co się nad tym zamartwiać! Zjemy coś i ruuuuszamy w góry. Usiadłam
czekając, aż mi odpowie, ale nie namyślał się długo.
- Może zapolujemy na jakiegoś bażanta, co? – czekał, aż
kiwnę głową. Zamiast kiwnięcia zaproponowałam:
- A może na dziką kurę? – uśmiechnęłam się wesoło.
- Istnieją takie w ogóle? – zapytał się zdziwiony. Dobre
sobie! Oczywiście, że takie kury… Oj, nie mam pojęcia.
- No tak… znaczy chyba… Przecież zawsze możemy taką wytropić…
znaleźć… - zaczęłam się lątać pomiędzy wyrazami, wyszło z tego coś
nieskładnego.
- To zastanów się czy wolisz uganiać się za kurakiem czy iść
w góry. Albo, albo – parsknął najwyraźniej znudzony.
- Oczywiście, że w góry! – prawie wykrzyknęłam o mało z
siebie nie wychodząc. Tak długo czekałam na tą wycieczkę… całą noc. Pochyliłam
lekko głowę gotowa już na wszystko, co zaproponuje.
- Choćmy więc na tereny łowieckie, a co upolujemy to się
zobaczy po drodzę – zarządził i nieczekając na moją degradującą wszystko
odpowiedź. Chętnie ruszyłam za lisem.
Zaledwie parę kroków i byliśmy na miejscu. Rozciągał się
przed nami widok na liściaste, choć teraz z lekka wybrakowane drzewa, które jesienią
musiały wyglądać cudnie. Podłoże było dość kamieniste. Już otworzyłam usta,
żeby coś powiedzieć, ale Phase mi przerwał:
- Rozdzielmy się – oznajmił i widząc zgodę w moich oczach,
skoczył w najbliższe krzaki.
Ja uniosłam nos i zaczęłam węszyć w powietrzu. Wszystkie
moje zmysły były w gotowości. Nagle usłyszałam szelest za sobą i z miejsca,
zanim zdążyłam się dobrze odwrócić, odbiłam się od ziemi. Zawsze gdy chcę coś
zrobić, żeby pokazać, że nie jestem taka beznadziejna… wychodzi żałośnie. Tym,
kto wydał ten dźwięk był Phase. Nie zdążyłam wyhamować i przygniotłam go swoim
ciężarem. Wydostał się spode mnie, trzymając w pysku zdobycz. Znowu, Daenerys,
robisz z siebie sierotę.
(Phase, dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz