04 stycznia 2016

Od Daenerys CD Foxy'ego

Przykryłam łapką pyszczek i popatrzyłam na niego z lekkim strachem. A mimo tego nie widziałam powodów, żeby nie lubić Foxy’ego za to, jaki rzeczywiście był. To, że miał inne… człowieczo podobne formy nie miało dla mnie znaczenia. Samiec zmienił się już w prawdziwe zwierzę, ale nadal zawstydzony chował się za krzakiem.
- Ojej, nie chowaj się! – powiedziałam troszeczkę rozbawiona i skoczyłam na niego, chcąc go rozbawić. Na mnie zawsze pozytywnie działały takie zaczepki. Uniósł na mnie pełne zdumienia oczy. Zachichotałam.
- Nie boisz się mnie? – zapytał cicho.
- Dlaczego miałąbym się ciebie bać? – zaśmiałam się, choć na początku faktycznie odrobinę się przelękłam, teraz było w porządku. Lis w odpowiedzi wzruszył ramionami, sam nie wiedząc, co niby ma mi odpowiedzieć.
- Nie wiem… - westchnął nie pewnie.
- Pójdziemy nad jezioro w lesie? – zaproponowałam z nadzieją i zrobiłam ‘słodkie oczaka’. Zauważyłam, że się lekko rozluźnił i rozpogodził.
- Po co? – uśmiechnał się zawadiacko i machnął ogonem.
- Może poślizgamy się na lodzie? – zapytałam. Wiem, że to mogło się wydawać dziecinne i takie dla szczeniaków, ale zwykle właśnie podobne zabawy działają na wszystkich pozytywnie. Wiem to z własnego doświadczenia. Miałam nadzieję, że się zgodzi. Kiwnął potakująco głową, a ja podsoczyłam wesoło. Ruszyliśmy ścieżką przez las. Wszędzie było pełno śniegu, ale dość przeleżałego. Gdyby nie mróz pewnie dawno by stopniał. Nagle potknęłam się o wystający z ziemi korzeń i naprawdę nie wiem, jak to zrobiłam, ale przewróciłam najpierw Fox’a i nie kontrolując swojego ciała dotknęłam nosem jego nosa. Całkiem przypadkowo! Było to nawet miłe, ale potem poczułam się okropnie głupio. Po za tym nie wiedziałam jak zareaguje samiec. Szybko z niego zeszłam, położyłam uszy i spłonęłam rumieńcem.
- P… p… przepraszam – wyjąkałam, spuszczając wzrok. Minę miałam jakbym zaraz chciała się rozpłakać. Wszystko zepsułam.

(Foxiu?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz