03 stycznia 2016

Od Sally Mi

Kolejny zimowy dzień w watasze. Hm... Nowa wataha oznacza nowe przygody, nowe znajomości... Wzięłam głębszy wdech tego rześkiego powietrza i wyszłam z jaskini. Rozejrzałam się po jakże ślicznym krajobrazie watahy i ruszyłam przed siebie. Po kilku krokach zauważyłam przed sobą zająca. Jego widok zdziwił mnie. To nie są tereny łowne, a jednak jakiś zając tu przylazł. Zakradłam się bo przecież nie przepuszczę takiej okazji. Niemalże położyłam się na ziemi, a właściwie śniegu i poczęłam się skradać. Będąc zaledwie kilka metrów od ofiary postanowiłam skoczyć. Odbiłam się przednimi łapami od grubej warstwy śniegu i skoczyłam na zająca zatapiając zęby w jego małej szyjce. Nagle zawiał silny i lodowaty wiatr. Na tyle silny, że strącił mi grzywkę prosto na oczy. Lekko zdziwiona obrotem sytuacji upuściłam zdobycz i zaczęłam doprowadzać grzywkę do ładu. Kiedy uporządkowałam fryz spojrzałam na zająca. Całkiem ładny okaz... Zaczęłam jeść w spokoju.

<<<Po zjedzeniu zajączka :3 >

Rozejrzałam się dookoła za jakimś źródłem wody by zmyć resztę krwi. Dostrzegłam kilka metrów ode mnie małe jeziorko, zamarznięte tylko do połowy. Pobiegłam w jego stronę. Biegłam z taką szybkością, że o mało a bym wpadła do niego. Zmoczyłam łapkę i zmyłam krew. Zeskanowałam okolicę dostrzegając z drugiej strony jakiegoś wilka. Miał on białą jak śnieg sierść i chyba miał aureolę nad głową. Podeszłam spokojnym krokiem do osobnika i spytałam:
- Przepraszam, jak masz na imię? Należysz do watahy?
Wilk spojrzał się na mnie spokojnym wzrokiem.
- Należę - powiedział spokojnie i powoli.
- To... - przeciągnęłam wypowiedź. - Jak masz na imię?
- Ława, a ty? - odparł tym samym tonem.
- Jestem Sally Mi ale mów mi Mi bądź Sal. Jestem nowa w watasze. - przedstawiłam się szybko i płynnie z uśmiechem na pyszczku.

<Ława?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz