03 stycznia 2016

Od Phase'a CD Daenerys

Wydostałem się spod samicy, która, nie jestem do końca pewny jakim sposobem, nagle znalazła się na mnie. Wypuściłem z pyska bażanta, po czym wyplułem kilka jego piór i wybuchnąłem szczekliwym śmiechem.
-Znowu, Daenerys, robisz z siebie sierotę - lisica chyba nie zdawała sobie sprawy, że wymamrotała te słowa pod nosem.
-Nie przejmuj się - wzruszyłem ramionami, szybko opanowując śmiech.
Dae popatrzyła na mnie zmieszana i lekko spąsowiała na pysku, o ile to możliwe, żeby poczerwienieć jeszcze bardziej przy tak rudym futrze. Przeniosłem wzrok na bażanta, ale zanim zdążyłem coś powiedzieć, odezwała się samica:
-Może zjemy śniadanie w jakimś ładnym, klimatycznym miejscu? - zaproponowała, wciąż nieco speszona. Miałem nadzieję, że wkrótce jej przejdzie, bo naprawdę nie przywiązałem do tego incydentu większej uwagi.
-Niech będzie - powiedziałem. Na dobrą sprawę było mi to obojętne. - Masz jakąś propozycję?
-Poszukajmy - odparła, od razu ruszając.
Zgodziłem się krótkim skinieniem łba i podążyłem za nią. Wkrótce szedłem równo z Daenerys, rozglądając się na boki. Weszliśmy na tereny, których jeszcze nie miałem przyjemności odwiedzić, a trzeba było przyznać, że wyglądały naprawdę malowniczo.
Zatrzymaliśmy się przy błyszczącym strumieniu, postanawiając właśnie w tym miejscu zjeść posiłek. Woda przy brzegach zamieniła się w cienką taflę lodu, ale pośrodku płynęła wartko, rozbijając się o wystające kamienie. Co jakiś czas gdzieś między skałami przemykały niewielkie srebrne rybki, za małe jednak do jedzenia.
Położyłem zdobycz na szerokiej skale i zabrałem się za odgarnianie śniegu ogonem. Kiedy powstał już sporej wielkości okrąg wolny od bieli, złapałem bażanta w zęby, po czym usiadłem na środku oczyszczonej powierzchni.
-Smacznego - rzuciłem, zabierając się do jedzenia.
-Poczekaj, trzeba zrobić klimat - zaśmiała się Daenerys.
Samica przymknęła oczy i zmarszczyła lekko brwi w skupieniu. Obserwowałem bez słowa, jak wokół kręgu ziemi wyrastają nieduże kwiatuszki o bladoniebieskiej barwie, tworząc wyróżniający się akcent koloru na tle wszechobecnego śniegu. Spojrzałem na Dae, która uśmiechnęła się pogodnie.
-Nieźle, Danka - wyszczerzyłem zęby, wbijając lekko pazury w twardą ziemię. Pozwoliłem odrobinie mocy wsiąknąć w podłoże, a po chwili obok kwiatków pojawiły się paprotki w odcieniu zimnej zieleni. W zimie trudniej było powołać rośliny do życia, dlatego nie miały one tak intensywnych kolorów jak na wiosnę czy w lecie. Mimo wszystko nasze małe kółko prezentowało się całkiem nieźle.
-Teraz klimat jest odpowiedni? - spytałem, posyłając jej nieco rozbawione spojrzenie. Skinęła łbem z uśmiechem. Zabraliśmy się do jedzenia.
Położyłem się na grzbiecie, opierając łapy na pełnym brzuchu. Takie śniadanie to ja rozumiem.
-Wygląda na to, że mamy tę samą moc - powiedziałem, przekrzywiając łeb, żeby spojrzeć na samicę.

< Daenerys? ^^ (nie miałam czasu sprawdzić błędów) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz