03 stycznia 2016

Od Foxyego CD Deanerys

Zaczęliśmy iść. Początkowo w ciszy, następnie zaczęliśmy rozmawiać. Na początku nie mieliśmy o czym, ale potem znaleźliśmy wspólny temat i zaczęliśmy rozmawiać w nieskończoność. Jezioro zamarzło przez zimę. Jak tylko je zobaczyłem wbiegłem na nie i zacząłem się ślizgać. Deanerys zrobiła to samo. Jeździliśmy po lodzie resztę dnia.

*Następnego ranka*

Obudziłem się. Ten dzień pragnąłem spędzić z wczoraj poznaną lisicą. Z nią wszystko stawało się piękniejsze... i zapominałem o moich problemach. Wybiegłem z jaskini nadzwyczaj szczęśliwy i cieszący się życiem. Zaraz, zaraz! Nie mogę zakochać się w lisie! Przecież to głupie istoty! Szybko ogarnęła mnie melancholia. Starałem się zapomnieć o wczorajszym dniu i przypomnieć o mrocznej i bolesnej przeszłości, pełnej para nienormalnych zdarzeń...
Na mojej drodze jednak stanęła Deanerys. Szybko zapytała o co chodzi. Przez chwilę zastanowiłem się czy jest godna mojego zaufania.
- Ale nikomu nie powiesz? - zapytałem.
- Nie, no co ty? - odparła przekonująco.
- O moją przeszłość... - zacząłem. - Wiesz... jeszcze żadnemu lisowi nie powiedziałem prawdy... - ciągnąłem. - Urodziłem się jako człowiek. Przyszedłem do kolegi na urodziny do pizzerii gdzie grały animatrony jakim teraz jestem w rzeczywistości. Pewien człowiek w stroju jednej ze złotych postaci zwabił nas ciastem do pokoju, a następnie zabił. Matka jubilata w jakiś sposób stała się kukiełką. Wsadziła nasze ciała do animatronów dając szansę na zemstę. Nasze dusze zeszły na maszyny. Byliśmy zmuszeni grać o tamtego dnia, aż po ten czas... Jednak wtedy zaczęliśmy tracić nad sobą kontrolę i zaczęliśmy atakować ludzi. Zastąpili nas inną wersją, nowszą, a nasze części służyły jako zamienne. Naprawiając nowe boty naszymi częściami opętaliśmy także je. Restaurację zamknięto, a nas pilnował człowiek. Był podobny do naszego zabójcy więc zaczęliśmy go atakować. Po pewnym czacie doszło do podpalenia pizzerii, a my zostaliśmy zepsuci przez naszego prawdziwego zabójcę. Nasze dusze jednak nadal nie mogły pójść na tamten świat. Zagoniliśmy go do stroju Golden Bonnie'go. Jako iż dach był dziurawy woda ściekała na strój, a zardzewiałe sprężyny zacisnęły się na jego ciele i zabijając go. Od tamtej pory nazywany jest Spring Trapem, czyli Sprężynową Pułapką. Potem jeszcze dużooo zrobiliśmy, ale tego ci nie będę opowiadał. Skoczyło się na tym, że z Freddy'm czyli moim przyjacielem uciekłem do lasu. Tam spotkaliśmy czarnoksiężnika, który zamienił nas w lisa i niedźwiedzia. - zakończyłem.
Samica osłupiała ze zdziwienia.
- Pokażesz mi jak wyglądasz normalnie? - zapytała.
- Lepiej nie... - odpowiedziałem. - Jeszcze się wystraszysz...
- Proszę! - domagała się. Zgodziłem się i zamieniłem.
Przestraszyła się. Początkowo chciała uciec, ale została. Tym mi zaimponowała. Jednak po chwili schowała się za liściem... Wiedziałem, że tak będzie!

<Deanerys?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz